Ruch jako podstawa procesu uczenia się. Pędziwiatr tworzy dyscyplinę
Miniony XX wiek i dynamicznie rozwijające się dyscypliny naukowe, w tym szczególnie neurologia, udoskonaliły wiedzę o sposobach uczenia się mózgu oraz o konkretnych jego funkcjach. Wkroczyliśmy w XXI wieku i nie możemy lekceważyć najistotniejszych mechanizmów, które dzieją się we wnętrzu organizmów dzieci, a które – niewidoczne gołym okiem – pełnią funkcje podstawowe dla procesu uczenia się przez całe życie. Bezruch lub znaczne ograniczenia w poruszaniu się dzieci rodzi konsekwencje: małą koordynację wzrokowo-ruchowo-słuchowo-przestrzenną, niski poziom wyczucia własnego ciała, niski poziom integracji sensorycznej, problemy z planowaniem ruchu, co w sposób bezpośredni przekłada się na trudności w nauce większości czynności o charakterze złożonym, np. pisanie czy czytanie. Dziecko w ruchu w sposób naturalny stymuluje układ przedsionkowy i zmysł równowagi, ucząc się relacji swojego ciała jako obiektu do innych elementów przestrzeni, w której się bawi1. Wszelkie czynności, których podejmuje się dziecko w trakcie poruszania się, umożliwiają odkrycie tychże relacji, nadanie im znaczenia, co w konsekwencji prowadzi np. do uświadomienia, że przestrzeń pełna jest aspektów matematycznych, językowych, a nawet filozoficznych. Pomysły dzieci nadające znaczenia konstrukcjom, instalacjom, makietom, dziełom są zaskakujące dla nich samych i fascynujące dla dorosłych.
POLECAMY
Filozof, prof. Leszek Kołakowski zwracał uwagę na fakt nadawania znaczeń i ich zamianę z uwagi na funkcję danego obiektu. Jeżeli dzieci w zabawie zakryją kocem, prześcieradłem lub inną materią stół, to on sam straci swą „stołowość”; tak powstały obiekt uzyska zapewne „namiotowość”. Swoistość języka profesora w sposób bardzo obrazowy opisuje to, co dzieci w ruchu chcą czynić, bo jest to ich naturalną potrzebą rozwojową. Manipulują obiektami (niewyłącznie w obrębie dłoni), nadając im znaczenia. Dziecko zatem uczy...