Trudno nie zgodzić się ze stawianą przez wielu nauczycieli przedszkola tezą, że praca w przedszkolu byłaby dużo lepsza, przyjemniejsza, gdyby nie wymagano od nauczycieli przygotowywania wszelkiego rodzaju dokumentacji w tak dużych ilościach. Pewna zbiorowa niechęć do ogólnie przyjętych form zapisów opisujących i dokumentujących pracę nauczyciela wzrasta od lat, a można nawet stwierdzić, iż jest coraz większa, tak jakby z roku na rok stawiano przed nauczycielami więcej obowiązków. W pewnym nauczycielskim żargonie nie mówi się nawet już o samej dokumentacji, tylko powtarza ciągle to samo retoryczne w zasadzie pytanie: A po co te papiery? To wielki problem, który z jednej strony należałoby, i to jak najszybciej, rozwiązać dla dobra samych dzieci, ponieważ praca nauczyciela w przedszkolu to przede wszystkim czas, który poświęcony powinien być dzieciom. Z drugiej strony, niedoinformowanie nauczycieli w zakresie rzeczywistych obowiązków płynących ze stosownych rozporządzeń (za to niedoinformowanie odpowiedzialny jest nadzór pedagogiczny) stwarza okazje wydawnictwom, wszelkim firmom produkującym tzw. narzędzia do uczenia czy badania dzieci na zagospodarowanie tejże przestrzeni.
POLECAMY
Wkraczają zatem do przedszkoli niezliczone propozycje tworzenia kart obserwacji, ewaluacji (najlepiej wykonywanej jak najczęściej), kart monitorowania realizacji podstawy programowej (choć monitoruje się nie jej realizację, ale wdrożenie, realizuje się jedynie zadania z podstawy programowej, a nie całą podstawę)1. Firmy proponują oprogramowania dla nauczycieli, dyrektora przedszkola, które też tworzy niezliczoną liczbę różnych dokumentów, z których nie wszystkie w ogóle powinny istnieć, ponieważ nie są zgodne z obowiązującymi rozporządzeniami. Przykładem już wieloletniej nadinterpretacji jest tzw. pojęcie dojrzałości szkolnej, przekształcane i przetwarzane przez wydawnictwa na różne sposoby, aby w wyniku tej interpretacji nauczycielowi zaoferować ko...