To zdarzenie oczywiście można potraktować z przymrużeniem oka (jak zrobiła moja mama), ale równocześnie pokazuje ono, że w tej niecodziennej sytuacji wszyscy zaczęliśmy się bać. My, dorośli, zaczęliśmy się bać dotykać klamek, bać choroby i śmierci swojej i naszych bliskich, „ubezwłasnowolnienia” w przypadku konieczności odosobnienia, bać o przyszłość, o pracę, o zarobki. Takie reakcje, jeśli tylko nie występują w nadmiarze i nie wpływają destrukcyjnie na codzienne życie i obowiązki z nim związane, są oczywiście jak najbardziej naturalne. Powstaje jednak pytanie: w jaki sposób z lękiem radzą sobie dzieci i jak możemy je wspierać w tym procesie? One przecież widzą, że coś się dzieje – nie chodzą do przedszkola, nie mogą odwiedzić dziadków ani kolegów, a mama często dezynfekuje klamki.
POLECAMY
Czy dzieci „boją się wirusa”?
Na potrzeby niniejszego artykułu zrobiłam „wywiad” wśród kilku koleżanek mających dzieci w wieku przedszkolnym. Pytałam, czy ich dzieci „boją się wirusa”, czy zmieniło się ich funkcjonowanie. W większości przypadków odpowiedź brzmiała, o dziwo, nie. Przeważały odpowiedzi typu: dzieci tęsknią za kolegami, złoszczą się, że nie mogą pobawić się z nimi na dworze, oraz boją się, że „nie będzie wakacji”. Jedna z mam przyznała jednak, że owszem, jej dzieci martwią się o dziadków, pytają, czy oni umrą. Można się zatem spodziewać, że gdybym zadała to samo pytanie większej liczbie osób, to proporcje byłby podobne: większość przedszkolaków potraktowałaby całą sytuację jako dodatkowe ferie, ale znalazłyby się wśród nich i takie, które bardziej „poważnie” podeszłyby do sprawy. Nie można także wykluczyć, że od momentu, w którym powstaje ten tekst, sytuacja ulegnie jeszcze większej zmianie i przestraszonych tym wszystkim dzieci będzie więcej. Spróbujmy się zatem zastanowić, co powoduje, że jedne dzieci są mniej, a drugie bardziej podatne na reagowanie lękiem w sytuacjach stresowych i co może zrobić dorosły, aby im w tym pomóc?
Lęki rozwojowe
Choć niezbyt przyjemny, kiedy nas dopada, lęk jest normalnym, n...