Dziecięce przeżywanie lęku separacyjnego oraz zaadaptowanie się do nowego środowiska uważam za jeden z tych momentów w życiu ucznia, które my, pedagodzy i wychowawcy, powinniśmy brać sobie szczególnie do serca i któremu powinniśmy poświęcić bardzo dużo naszej uważności. Proszę zauważyć, jak nam samym bywa trudno w pierwszy dzień w nowej pracy czy jakie narastają w nas obawy, gdy chcemy się zapisać do klubu sportowego. Często nie robimy tego przez dokładnie te same uczucia, jakie towarzyszą naszemu kilkuletniemu pierwszakowi. Przejście przez ten etap z sukcesem może się okazać jednym z koronnych czynników kształtujących nasz przyszły charakter, preferencje zawodowe, a nawet wybór formy spędzania wolnego czasu.
Bajka o Atelenie i jej pierwszym dniu w Maleboronie jest początkiem krótkiego cyklu bajek adaptacyjnych o charakterze terapeutycznym, gdzie bohaterka, choć jest małą czarownicą i uczy się magii, dowie się, jak radzić sobie ze swoimi i swoich przyjaciół rozterkami w sposób całkowicie pozbawiony zaklęć i czarodziejskich różdżek. Wszystko w naszych i dzieci rękach, by okres adaptacyjny przeszedł pomyślnie, radośnie i z poczuciem bezpieczeństwa.
Pod bajką znajdują się sugestie do zadawania pytań i inicjowania rozmów z podopiecznymi już w trakcie czytania opowieści, dlatego zachęcam do zapoznania się w pierwszej kolejności z częścią „Porozmawiaj z dziećmi”.
POLECAMY
Atelena mieszkała w krainie, którą zwykle określasz jako tę, która leży „za siedmioma górami i za siedmioma morzami”. Sielandia była zjednoczonym krajem sześciu królestw: Królestwa Kwiatów, Królestwa Borów, Królestwa Wody, Królestwa Gór, Królestwa Pustyń i Królestwa Lodu. Choć różniły się od siebie, współżyły ze sobą w harmonii, ale nie o tym będzie dzisiejsza historia. Atelena była małą, kilkuletnią czarownicą żyjącą ze swoją czarodziejską rodziną w Królestwie Boru. Każdy Boranin (bo tak nazywano zwierzęta i istoty zamieszkujące Królestwo Boru) mieszkał w ciągnących się przez setki kilometrów lasach, a te pokrywały niemal całe terytorium tej krainy. Tylko na nielicznych polanach drzewa się przerzedzały, dzięki czemu każdy mógł wylegiwać się na trawie i zażywać kąpieli słonecznych pośród pachnących kwiatów. Przychodziły tu nie tylko liczne, dobrze Ci znane leśne zwierzęta. Królestwo Boru zamieszkiwały też leśne rusałki – bardzo wesołe istoty, które dbały o rosnące między drzewami owoce i kwiaty, nimfy – strażniczki leśnych strumieni, wróżki – niewiele większe od motyli pomocniczki leśnych ptaków, gnomki – miłośnicy jagód i jarzębiny oraz pomocnicy zwierząt mieszkających w ziemi, ale nie tylko! Każde Królestwo, tak jak w znanych Ci państwach, wypełniały różne miasta i miasteczka. Rodzina Ateleny, tak jak inni czarownicy i czarownice w Królestwie Boru, zamieszkiwała Czarogród. Byli tacy Czarogrodzianie, którzy stawiali szałasy blisko ziemi, inni drążyli swoje jamy w ziemi, a jeszcze inni pletli wiszące na drzewach domostwa. Tata, mama oraz młodszy brat naszej małej bohaterki wiedli spokojne i zaczarowane życie w fantastycznej chacie ustawionej między drzewami, zbudowanej z gałęzi i patyków, pokrytej grubą warstwą mchu, przez co wyglądała bardzo przytulnie. Jej mieszkańcy zgodziliby się zresztą z takim określeniem, gdyż w środku, choć z pozoru ciasno, na wszystko i wszystkich starczało miejsca. Tato czarownik zajmował się chorymi i kontuzjowanymi zwierzętami. Mama czarownica tkała wspaniałe, pieczołowicie dziergane firany, serwetki i obrusy ze starych i porzuconych pajęczyn. Młodszy brat Ateleny, Hefanryk, chodził do przedszkola i dopiero dowiadywał się, jak to jest być małym czarownikiem: czym są magiczne moce, po co one są, czemu służą mieszkańcom Królestwa Boru i w jaki sposób przez zabawę może je rozwijać. Atelena już to wiedziała. Chodziła do Przedszkola na Jagodowym Wzgórzu przez kilka lat, gdzie odkryła, że ma prawdziwy dryg do botaniki, czyli opieki nad roślinami. Szczególnie interesowała się kwiatami, a już najbardziej wymyślaniem nowych ich rodzajów i gatunków. Z jednej strony chciała tak jak jej tato, dbać o to, co żyje w ich rodzinnym Czarogrodzie. Z drugiej, tak jak mama, uwielbiała z koronkową precyzją wymyślać nowe kwietne kształty płatków, całych pąków, rodzaj ich zapachu, a następnie malowała nieistniejące jeszcze bukietowe kompozycje. Przedszkolna nauczycielka, pani czarodziejka Anielka (a trzeba Ci wiedzieć, młody Czytelniku, że czarodziejki i czarownice to dwa inne zawody!) zauważyła, że zainteresowania i możliwości Atelenki są niesłychane i wykraczają poza granice Królestwa Boru i być może pewnego dnia zostanie znaną czarownicą-badaczką, która będzie opisywała i tworzyła nowe gatunki w Królestwie Kwiatów. To by było coś! Nasza bohaterka czuła się bardzo doceniania na Jagodowym Wzgórzu. Wszystkie dzieci wiedziały, że zna się na kwiatach i potrafi wymienić właściwie wszystkie, które można znaleźć w Czarogrodzie i całym Królestwie Boru o każdej porze roku, takie jak konwalie, bluszczyk kurdybanek, przetacznik ożankowy, zawilec gajowy, dąbrówka rozłogowa, groszek wiosenny, czosnek niedźwiedzi, gwiazdnica wielokwiatowa, gajowiec żółty, niezapominajka leśna, fiołek leśny, poziomka leśna, barwinek pospolity, glistnik jaskółcze ziele, kwiat paproci, czeremcha czy mniszek lekarski. Atelena potrafiłaby wymienić jeszcze więcej tajemniczych kwiatów, które znają tylko czarownice i czarownicy. Uprawiają je w domowych ogródkach na potrzeby swoich magicznych mikstur i wywarów. Niektóre są niezbędne do leczenia zwierząt, inne do barwienia wspaniałych tkanin, jeszcze inne do komponowania snów, naprawiania dachów, drążenia tuneli w twardej ziemi, znajdowania zaginionych przedmiotów, a jeszcze inne do tworzenia zupełnie nowych roślin, choć to jedna z najtrudniejszych receptur, jakie znają. Zbliżał się jednak koniec edukacji w Przedszkolu na Jagodowym Wzgórzu. Mała czarownica nauczyła się tutaj pisać, czytać i liczyć, poznała najważniejsze wiadomości o Czarogrodzie, Królestwie Boru i całej Sielandii, uprawiała leśne rośliny, warzywa i owoce, zajmowała się leśną zwierzyną i uczyła się rozpoznawać potrzeby lasu w zależności od zmieniających się pór roku. Miała dużo czasu na zabawy z koleżankami, kolegami, panią wychowawczynią czarodziejką Anielką i innymi niesamowitymi nauczycielami. Teraz przyszedł czas na rozpoczęcie nauki w szkole dla czarownic i czarowników. Z jednej strony nie mogła się tego doczekać! Pani Anielka powiedziała jej, że właśnie tutaj będzie mogła rozwijać swój botaniczny talent. Z drugiej zaś nie znała nikogo w Maleboronie – tak nazywała się szkoła ucząca pradawnej sztuki tworzenia mikstur, czyli tego, w czym specjalizowali się czarownicy i czarownice. Czarodzieje i czarodziejki uczęszczali zaś do zupełnie innej szkoły, gdzie nabywali umiejętności korzystania z magii powietrza. Dzięki niej mogli przenosić i przemieniać niemal wszystko. Maleboron w niczym nie przypominała szkoły, którą widujesz w swoim miejscu zamieszkania, drogi Czytelniku! Pamiętaj, że Atelena mieszka w Czarogrodzie, w Królestwie Boru. Wyobraź więc sobie wiele rosnących blisko siebie buków – są to drzewa, które mogą być tak wysokie, jak blok posiadający aż 15 pięter! W tej niezwykłej krainie dzięki zdrowej glebie, brakowi zanieczyszczeń i śmieci wszystkie rośliny rozwijają się niezwykle bujnie i okazale. Możesz więc sobie tylko wyobrazić, jak potężne były tutejsze drzewa! Wokół pni buków Meleboron pięły się piękne, drewniane schody, które wiodły w korony drzew, gdzie pośród gęsto rosnących gałęzi z setkami, a nawet tysiącami liści bardzo dawno temu wypleciono dla uczniów korytarze i komnaty do nauki. W każdej z nich nauczyciele pokazywali podopiecznym, w jaki sposób przygotowywać odpowiednie mikstury. Nie brak tutaj biblioteki, wielkiego tarasu, na którym dzieci mogą odpoczywać i jeść drugie śniadanie, przestrzeni do zabawy, a także niesamowitego toru przeszkód (podobnego do parku linowego w Twoim świecie), gdzie uczniowie uprawiali sporty. Tak, tak! Czarownice i czarownicy również muszą dbać o odpowiednią ilość ruchu! Pierwszego dnia szkoły rodzice Atelenki zrobili jej ulubione śniadanie: uwielbiała dwie kromki upieczonego przez tatę chleba posmarowanego pastą z liści pokrzywy z leśnymi fiołkami i dzikim czarnym bzem, do picia zaś dostała ciepły kompot z poziomek i jagód. Ubrała się w najładniejsze spodnie z kolorowymi szelkami i koszulę, a od mamy dostała przepiękną koronkowo-pajęczą chusteczkę z wyszytym inicjałem jej imienia „A” i kwietnymi wzorkami. W kręcone kasztanowe włosy wpięła dwie spinki, by nie wpadały jej do oczu. Do jutowego plecaka spakowała (zgodnie z zaleceniem nauczyciela) kilka czystych fiolek, zeszyt z kory, pióro do pisania oraz drugie śniadanie: słoik świeżych jagód i placek jarzębinowy. Spacer po leśnych wąskich i wydeptanych ścieżkach zawsze sprawiał dużo przyjemności małej czarownicy. Uwielbiała wypatrywać kwiatów i zapamiętywała miejsca, gdzie rosną, by później móc wrócić i je szkicować, malować, opisywać lub zrywać do przetworów i magicznych wywarów. Tym razem idąc do Maleboron nie myślała o roślinach, przejęta wszystkim nowym, co ją czeka. Kiedy jednak stanęła pod wspaniałymi, ogromnymi bukami przepięknie pnącymi się chyba do samego nieba, a w ich koronach dojrzała niesamowite konstrukcje wiszącej w gałęziach szkoły, zapomniała o wszystkim, czym mogła się martwić. Wbiegła na samą górę i zaabsorbowana pięknem wszystkiego, co zobaczyła zupełnie zapomniała, że przecież przyszła do szkoły uczyć się i powinna odnaleźć miejsce, gdzie będzie miała swoje lekcje. Zwróciła na to uwagę, dopiero gdy przebiegła przez całe Maleboron, a wszyscy uczniowie poznikali w klasach. Atelena zaniepokoiła się nie na żarty. Pierwszy dzień szkoły, a tu już spóźnienie! Poczuła, jak zaczyna brakować jej powietrza, buzia robi się ciepła, dłonie jej się spociły i zachciało jej się płakać. Stała na długim (choć przepięknym) korytarzu i zastanawiała się, co ma teraz począć. Najchętniej uciekłaby po schodach na dół i pobiegła do domu. Poprosiłaby rodziców, aby przekazali nauczycielom, że źle się poczuła i wróci następnego dnia do szkoły. To mógł być jedyny dobry pomysł! – Zgubiłaś się? Atelena usłyszała za plecami gruby, ciężki głos, który niemal ją wystraszył. Odwróciła się i zobaczyła wysokiego mężczyznę ze śmiesznie zawiniętymi czarnymi wąsami i okularami o nieregularnym ni to okrągłym, ni to owalnym kształcie. Miał długie ciemne włosy związane u nasady szyi, pod pachą trzymał kilka pergaminów, a w dłoniach ogromne dwa bukiety najróżniejszych leśnych kwiatów. Atelena na pierwszy rzut oka rozpoznała niemal wszystkie, choć kilka z nich wyglądało niesamowicie, zupełnie jakby nie mogły istnieć naprawdę, jakby były… wyczarowane! Poczuła, jak narasta w niej ekscytacja, ale gdy tylko spojrzała mężczyźnie znowu w oczy, przypomniała sobie, że faktycznie zgubiła się, a na dodatek spóźniła. – Tak! – odpowiedziała pospiesznie, a głos jej zadrżał. Zrozumiała, że jeszcze chwila i rozpłacze się jak małe dziecko…, jak Hefanryk na wieść, że trzeba wracać do domu, kiedy świetnie się bawi z przyjaciółmi! A przecież nie była już małym dzieckiem i nie chodziła do przedszkola! – Czy mógłby mi pan pomóc? Jestem Atelena i to mój pierwszy dzień szkoły… – Jeśli tylko będę umiał! – odpowiedział pokazując wielkie bukiety. – Nazywam się Somasz i teraz chyba sam potrzebuję pomocy! Atelenka od razu zaproponowała, że weźmie część roślin. Zastanawiała się przez chwilę, czy pan Somasz jest szkolnym zielarzem, ogrodnikiem, a może nauczycielem. – Jestem tutejszym czaro-badaczem – powiedział pan Somasz, jakby słysząc jej myśli. – Czasami uczę, ale bardzo rzadko, tylko na zastępstwo. – Na zastępstwo? – zdziwiła się czarownica, gdyż nigdy wcześniej nie słyszała tego wyrażenia. – Tak, na zastępstwo przychodzi nauczyciel wówczas, gdy nie ma innego nauczyciela. Na co dzień zajmuję się badaniem roślin i kwiatów w Czarogrodzie. Obok Maleboron jest mój ogród botaniczny, w którym pielęgnuję niezwykłe rośliny, które przywożę z Królestwa Kwiatów. Sprawdzam, czy mogą rosnąć w naszych warunkach i czy my, czarownicy i czarownice możemy wykorzystywać je do robienia mikstur. Atelena słuchała pana Somasza z zapartym tchem. Nie mogła uwierzyć, że poznała kogoś takiego. Od razu zrozumiała, że gabinet i ogród botaniczny tego czaro-badacza będą jej ulubionym miejscem w Maleboron. Gdyby tylko nie musiała chodzić na lekcje… Lekcje! Dziewczynka znowu poczuła, jak pot wychodzi jej na czoło, a brzuch zaczął nieznośnie boleć. – Ateleno, dobrze się czujesz? – Nie… spóźniłam się i zgubiłam. Nie wiem, gdzie są moje lekcje, mój nauczyciel będzie się na mnie gniewał, dzieci w klasie będą się ze mnie śmiały, a na dodatek nie będę wiedziała, o czym rozmawiano na pierwszej lekcji! A teraz boli mnie brzuch i dziwnie się czuję… Nie miałby pan jakiejś leczniczej mikstury albo zaklęcia, które mi pomoże? – Och, doskonale wiem, co ci dolega. Też się spóźniłem w swój pierwszy dzień szkoły. Nie mogłem się oderwać od obserwowania motyla, który wydobywał się ze swojego kokonu… A twoje dolegliwości, Ateleno, nie są czymś, co mogłaby wyleczyć jakakolwiek mikstura. – Jak to możliwe? – zdziwiła się dziewczynka. – Jak ja mam teraz dołączyć do reszty, kiedy jestem w takim stanie? Nigdzie nie idę… Wracam do domu. – Myślę, że nie chcesz tego robić – powiedział z uśmiechem pan Somasz – tym bardziej że sama możesz się uzdrowić! – Naprawdę? – No pewnie! To, jak teraz reaguje twoje ciało, spowodowały twoje uczucia. Jest ci źle, martwisz się, może nawet trochę boisz. Mylę się? – Trochę tak jest… – Pomyśl więc, że spóźnienie to coś całkiem zwyczajnego. Zdarza się każdemu raz na jakiś czas. Oczywiście nikt nie lubi się spóźniać ani czekać na kogoś spóźnionego, ale bywają w życiu sytuacje, na które nie mamy większego wpływu. – Ja na pewno miałam wpływ… Mogłam się skupić na dotarciu do sali lekcyjnej, a nie biegać po Maleboron. Nie mogłam się jednak powstrzymać! Wszystko tutaj jest takie piękne! – Widzisz! To niesłychane. To twój pierwszy dzień w szkole, jeszcze nie byłaś na żadnej lekcji, a już się czegoś nauczyłaś, w dodatku o samej sobie! Zauważyłaś, że mogłaś być na czas, ale twoje myśli zajęły się czymś innym. Teraz, gdy to wiesz, będziesz się pilnowała, aby skupić się na punktualności. To, czym chciałabyś się zająć w danej chwili, możesz zrobić później, prawda? – Niby tak – powiedziała Atelena nieco rozchmurzona. – Ale teraz muszę znaleźć salę… I co wtedy? – Wtedy wejdziesz, przeprosisz za spóźnienie i usiądziesz na wolnym miejscu. Nauczyciel zapyta cię, co się stało, a ty powiesz mu prawdę. Nie dość, że się zgubiłaś pośród wielu pięknych korytarzy, to jeszcze pomagałaś panu Somaszowi zanieść rośliny do jego pracowni. Myślę, że na pewno zrozumie. – A czy pan wie, gdzie mam swoją salę? – Jasne! Jesteś pierwszakiem! Zaprowadzę cię! Atelena poczuła się o wiele raźniej, gdy okazało się, że ten przesympatyczny czarownik badający rośliny będzie jej towarzyszył. Kiedy dotarła do swojej klasy, stało się dokładnie tak, jak pan Somasz powiedział. Nauczycielka wskazała jej wolne miejsce w ławce obok chłopca, który siedział sam. Mała czarownica spojrzała jeszcze na botanika, a ten uśmiechnął się do niej jednym kącikiem ust, przez co jego zakręcony wąs uniósł się do policzka. Machnął niezdarnie na pożegnanie i ruszył pospiesznie z powrotem do swojego gabinetu. Atelena pomyślała, że gdyby mogła całe dnie spędzać wśród kwiatów, pewnie z trudem powstrzymywałaby się, aby tam nie pobiec. – Cześć – powiedział cicho jej nowy towarzysz. Miał na sobie niebieską pelerynę, która przypominała dziewczynce leśne niezapominajki. – Nazywam się Walerian. – Świetne imię – odpowiedziała czarownica. – Nie dość, że pochodzi ze świata roślin i to tych leczniczych, to jeszcze masz imię jak nasz książę! – Ciiiiii! – Chłopiec wycedził do niej szeptem, po czym spojrzał na nią speszony z szeroko otwartymi oczami. – Myślałem, że nikt o tym nie wie! To mój pierwszy dzień w szkole i wolałbym, żeby tak pozostało! „A to ci dopiero historia!”, pomyślała Atelena. |
Po przeczytaniu bajki porozmawiaj z dziećmi
- Jakie jeszcze znacie krainy, które mogłyby leżeć „za siedmioma górami i za siedmioma morzami”?
- Co Ci przypomina nazwa krainy „Sielandia”? Czy jest podobna do jakiegoś słowa?
- Wyobraź sobie wszystkie sześć królestw: Kwiatów, Borów, Wody, Gór, Pustyń i Lodu. Porozmawiajcie chwilę, jak mogłyby wyglądać. W której dzieci chciałyby mieszkać najbardziej? Dlaczego?
- Atelena mieszka w Królestwie Boru, krainie lasów. Jakie znacie zwierzęta żyjące w lasach, które nasza bohaterka mogłaby na co dzień spotykać?
- Co to znaczy, że „drzewa w lesie się przerzedzają”? Lub „zażywanie kąpieli słonecznych”? Lub wyrażenie, że w domu jest „przytulnie”?
- W jakim kraju żyjemy? Czy dzieci znają inne jeszcze państwa oprócz Polski? W jakim mieście jesteście i czy znacie inne polskie miasta?
- Przedszkole na Jagodowym Wzgórzu to niezwykła nazwa. Jak myślicie, skąd ona się wzięła?
- Rodzice Ateleny wykonują bardzo interesujące zawody. Czy potrafilibyście nazwać podobne wykonywane przez nas, ludzi?
- Porozmawiaj z dziećmi o kwiatach. Jakie znają? Czy któreś z nich rosną w lesie? Może na kwietnych łąkach lub w ogródkach działkowych?
- Co to jest profesja? Jak myślicie, czym może się różnić czarownica od czarodziejki?
- Przygotuj ilustracje leśnych kwiatów, które pojawiają się w bajce i zademonstruj je dzieciom. Może któreś z nich już o nich wcześniej słyszało? Wiosną koniecznie zabierz podopiecznych do pobliskiego lasu i spróbujcie dostrzec te drobne rośliny. Jeżeli ktoś będzie szczególnie zainteresowany tym tematem – zachęć go do stworzenia leśnego zielnika. Wymienione w bajce rośliny W WIĘKSZOŚCI nie są pod ochroną, aczkolwiek część z nich jest trująca, dlatego zwróć uwagę, aby zrywać je w rękawiczkach lub aby dzieci przed umyciem rąk nie dotykały dłońmi okolic twarzy. Zwróć więc uwagę nie tylko na charakterystyczne cechy kwiatów, ale również ich właściwości.
- Niektóre kwiaty mają niesamowite nazwy, np. przebiśniegi, mniszki lekarskie, niezapominajki, czosnek czy groszek. Pomyślcie razem, dlaczego?
- Porozmawiaj z dziećmi o Maleboron – szkole dla czarownic i czarowników, zanim poznają jej opis w bajce. Jak wyobrażają sobie takie miejsce? Czy szkoła z bajki przypominałaby w jakiś sposób szkołę, do której uczęszczają?
- Jak wyglądają buki? Pokaż dzieciom zdjęcia drzew, w gałęziach których uczy się Atelena.
- Dowiedzieliście się, że w Maleboron dzieci uprawiają sport na torze przeszkód podobnym do parku linowego. Byliście kiedyś w podobnym miejscu? Jakie są wasze ulubione sporty?
- Czy dzieci mają swoje ulubione śniadania jak Atelena?
- Kanapki z pokrzywą, fiołkami i bzem mogły zaskoczyć małego czytelnika, ale prawdą jest, że nie ma w tym fragmencie ani grama zmyślonej bajki! Niektóre kwiaty można jeść w taki sposób, w jaki zostaną zerwane! Zaprezentuj dzieciom kilka zdjęć potraw z jadalnymi kwiatami. Być może, gdy pójdziecie następnym razem wiosną do lasu, zerwiecie kilka z nich, by dodać je do naleśników lub sałatki? Fiołki mają dużo witaminy C, a czarny bez ma właściwości przeciwzapalne!
- Jutowy plecak, pióro do pisania, fiolki, zeszyt z kory… to zupełnie inne przybory szkolne, choć mogą być bardzo podobne do naszych! Zaprezentuj zdjęcia jutowego worka, fiolki, korę brzozową i gęsiego pióra do pisania. Poproś uczniów, aby zilustrowali Atelenę w jej pierwszym dniu szkoły z wymienionymi przedmiotami.
- Mikstury, wywary, eliksiry… Czy dzieci znają podobne nazwy z innych bajek?
- Czym mogła się przejmować mała Atelena w pierwszy dzień szkoły? Jak myślicie, czy kiedy nauczyciel lub rodzic poszedł pierwszy raz do nowej pracy, też się tak martwił? Opowiedz dzieciom o swoich pierwszych dniach w różnych miejscach. Pozwól im dostrzec, iż nawet dla dorosłego taka zmiana stanowi wyzwanie emocjonalne i nie ma w tym nic złego.
- Co oznacza wyrażenie „nie na żarty”? Na przykład w zdaniu „Staś przejął się swoim wystąpieniem przed wszystkimi dziećmi nie na żarty”?
- Ciało Ateleny zareagowało pewnymi dolegliwościami, gdy zdała sobie sprawę, że się zgubiła i spóźniła zarazem pierwszego dnia w szkole. Dlaczego tak się czuła? Czy było to związane z jakimś wydarzeniem, czy się rozchorowała? Czy wy również mieliście kiedyś podobne odczucia? W jakich sytuacjach?
- Co to znaczy, że słucha się kogoś z zapartym tchem?
- W jaki sposób dziewczynka poradziła sobie ze stresem i strachem? Czy pomógł jej w tym pan Somasz? Czy pomogła w tym magia? Czy to znaczy, że każdy jest w stanie zapanować nad swoim stresem?
- Jak myślisz, dlaczego Walerian był tak nieśmiały i speszony, choć okazał się królewskim synem? Dlaczego wolał, aby nikt nie wiedział, że jest księciem?