Od wielu lat media elektroniczne spychają na margines książki i czytanie, wypierają kontakt z żywymi ludźmi, zabierają czas na zdobywanie własnych doświadczeń. Elektronika wciska się tam, gdzie odpuszczają rodzice, gdzie zwycięża pogoń nas, dorosłych, za tym, by było szybciej, łatwiej i więcej, za cenę stresu, zdrowia i braku czasu dla dziecka, któremu w zamian od najmłodszych lat fundujemy dostęp do elektronicznej rozrywki. Łatwiej nam bowiem posadzić dziecko przed telewizorem lub wręczyć mu smartfon, niż pójść z nim do parku i pobawić się piłką (ćwiczenie dużej motoryki), pograć w bierki (ćwiczenie małej motoryki), w zwykłe gry planszowe uczące skupienia, strategii oraz zdolności przyjmowania przegranej czy w zabawy językowe poszerzające zasób słów, rozwijające myślenie, pamięć i kreatywność. Łatwiej nam kupić grę komputerową, niż codziennie dziecku czytać.
POLECAMY
Problem polega na tym, że dzieciństwo jest wciąż niedoceniane i trywializowane.
Rozumiane jest jako czas wymagający j...