Te zabawy, mimo iż tak bardzo naturalne, nie były dobrze widziane, gdyż zniszczeniom podlegały rośliny oraz nawierzchnia terenu. Właśnie wtedy dostrzegłam potrzebę umożliwienia dzieciom takiej zabawy, ale w miejscu do tego przeznaczonym i specjalnie do tego przygotowanym.
Z pewnością większość rodziców czy nauczycieli słyszało lub miało do czynienia z takim miejscem jak błotna kuchnia. Przestrzeń służąca dzieciom do świetnej zabawy na zewnątrz, gdzie z błota mogą powstawać pulpety, placki, a w starym garnku – zupy. Taka zabawa przywodzi na myśl wspomnienia z naszego dzieciństwa, kiedy to pod blokiem, na działce lub u babci na wsi również „gotowaliśmy” takie papki z błota i roślin. Do dobrej zabawy niewiele nam było potrzebne, zamiast kosztownych zabawek cieszyła nas kałuża, ziemia – wystarczyła pomysłowość. Czasy się zmieniły, ale dziecięce potrzeby pozostały takie same. Możliwości i kreatywność opiekunów są natomiast większe i tym sposobem zrodził się trend na budowanie tzw. kuchni błotnych. W przydomowych ogródkach lub niektórych przedszkolach, w szczególności leśnych lub waldorfskich, jest to już stały element placu zabaw.
Błotna kuchnia – łatwa do przygotowania, niekosztowna, dająca masę frajdy, ale czy w praktyce możliwa do wprowadzenia...
Kuchnia błotna bez błota. Czy to możliwe?
W naszej placówce dzieci mają do dyspozycji piękny duży ogród z dobrze wyposażonym placem zabaw. Pomimo tego o każdej porze roku obserwowałam dzieci kucające z patykami w rękach, pochłonięte kopaniem i grzebaniem w ziemi. Do wykopanych dołków wrzucały zerwaną trawę i kwiaty, tworząc mikstury lub inne kompozycje, np. ogniska na niby lub gniazdka i norki dla zwierząt.