Do niedawna jednak nie miałam tak dużej świadomości, jak podstawową kwestią dla nauki muzyki jest dotyk, możliwość bycia w kontakcie z drugą osobą. Podanie rąk, wspólne klaskanie rytmu, przekazywanie instrumentów, rekwizytów. Te drobne czynności wypełniały każde ćwiczenie rytmiczne. Kasztany wędrowały z rąk do rąk, instrumenty, chusty, piłki także. Dzieci wykonywały masażyki na swoich ciałach, ukazując zmiany artykulacji czy dynamiki. W ten sposób uczyły się przez własny oraz czyjś dotyk. Ten aspekt zajęć jest obecnie trudny do zrealizowania. Dotychczasowy katalog zabaw muszę odłożyć na później i w poszukiwaniu inspiracji i zmiany własnego sposobu myślenia wracam do źródeł metody Dalcroze’a.
Ja odczuwam
Głównym celem metody rytmiki według Dalcroze’a było, by studenci mogli powiedzieć „nie – ja wiem, ale – ja odczuwam”. Odczuwanie, reagowanie na zmiany w muzyce poprzez ruch, pobudzanie instrumentu, jakim jest własne ciało, to podstawowe zało...