Mowa tu o świecie interakcji społecznych, które przychodzą z zewnątrz, spoza znanego kręgu, w którym zachowania i reakcje emocjonalne są przewidywalne i znane. Pojawia się nowe, a wraz z tym debiut osoby, jaką powolutku staje się kilkulatek. Prezentuje swoje zachowania i reakcje swobodnie, naturalnie, inaczej niż później, w dorosłym życiu, kiedy zaczynają nas krępować liczne zasady, normy, obyczaje, przyzwyczajenia i rytuały. W tej ważnej chwili cały bagaż, jaki przekazaliśmy dziecku w domu, w tym również ten związany ze światem emocji, będzie skrzynką z narzędziami, z których będzie ono korzystać we wszystkich perypetiach, jakie podsunie mu nowe otoczenie.
Znajomość emocji, umiejętność ich identyfikowania, definiowania i później urzeczywistniania jest tym narzędziem, które okaże się niezbędne w chwilach ekscytacji, frustracji, zniecierpliwienia, poczucia niesprawiedliwości, zwycięstwa czy przegranej. Większość dzieci pokazuje swoje emocje intensywniej, mocniej, głośniej niż później, w dorosłości. Któż z nas nie chciałby czasem w środku biura albo w kolejce na poczcie tupnąć nogą, rozpłakać się albo na cały głos wyeksponować swoją radość? Nie znaczy to, że straciliśmy dostęp do tak silnego przeżywania. Nauczyliśmy się, co jest społecznie akceptowalne, i wiemy, że kiedy ktoś nieelegancko wepchnie się w kolejkę w urzędzie skarbowym, to za szczerą reakcję, na jaką mogłoby się zdobyć dziecko, musielibyśmy się liczyć z przykrymi konsekwencjami w postaci grzywny lub kary pozbawienia wolności.
Dlatego też w naszych nauczycielskich rękach oprócz ciężaru nauki i wychowania spoczywa obowiązek jak najlepszej edukacji emocjonalnej, która przeprowadzi maluchy na drugą, akceptowalną i dobrze odbieraną stronę, opierającą się nie tylko na umiejętności nazywania różnych trudnych uczuć, takich jak tęsknota, obrzydzenie czy gniew, ale również na ich samoregulacji. Nie na tłumieniu – na samoregulacji. Nie na traktowaniu ich jako złych, ale jako naturalnych, normalnych, potrzebnych, mówiących o naszych potrzebach i granicach koniecznych do przeżywania. Jeżeli nie nauczymy tego dziecka na tym etapie, później w szkole może być jeszcze trudniej, a za progiem czai się dojrzewanie, wiek nastoletni, okres buntu. Później bez pytania wkracza dorosłość i okazuje się, że w budowaniu pierwszych poważnych relacji ponosimy klęski, nie radzimy sobie w sytuacjach pełnych napięcia, wymagających konfrontacji i asertywności emocjonalnej. Przechodzimy przez kolejne związki i przyjaźnie poobijani, nauczeni na popełnionych błędach, których być może byłoby choć trochę mniej, gdybyśmy mieli szansę na analizę naszych przeżyć w chwili, w której ktoś kazał nam się uspokoić, usiąść do stolika, skończyć i nie przeszkadzać.
Jednocześnie zwracajmy uwagę na dzieci spokojne, ciche, nieokazujące żadnych uczuć. To te rozbiegane, hałaśliwe, silnie reaktywne maluchy próbu...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań magazynu "Wychowanie w Przedszkolu"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!

Dołącz do 7500 + czytelników, którzy nieustannie pogłębiają swoją wiedzę z zakresu skutecznego nauczania dzieci w wieku przedszkolnym.
Otrzymuj gotowe narzędzia oraz podpowiedzi, jak przeprowadzić ciekawe zajęcia, pracować z trudnymi emocjami dzieci oraz dostosowywać metody do potrzeb dzieci ze SPE.